Leniwie pedałując spotykam bociany na łącedotrzymujące towarzystwa pasącym się koniom.
Moją ucieczkę przed czarną chmurą
obserwuje człowiek zbierający siano przy śpiewie ptaków niesionym na dźwiękach dzwonów wiejskiego kościółka.Mijam łan zboża z rozkołysanymi kłosami
i już jestem w lesie szykującym się do snu.
Na mrocznej polanie wita mnie dumna rodzina dębów,
na szczęście dróżkę ginącą w rodzącej się mgle
rozświetlają mi uczynne pnie brzóz.
Mocno zmęczony pokonuję kolejną ścieżkę
i łapiąc oddech wjeżdżam z górki do wsi.
Pytam o dalszą drogę dzieci ciekawe przybysza,
dowiaduję się, że jestem dopiero w pół drogi
i nieco tym podłamany jadę dalej.
Wiersz pochodzi z tomiku „Moja Mantra” wyd. OW „STON2” Kielce 2010
Nareszcie zima. Takimi widokami przywitała mnie droga do Krynicy Zdrój. Jeśli weekend to tylko tutaj.