Promienie słońca poprzez bure chmury
Głaszczą liście drzew
Na leśnych polanach wiatr tarmosi trawę
Wygrywając na niej melodię końca lata.
Ostre kamienie na drodze dokuczają stopom
Tylko tak potrafią zaznaczyć swoje istnienie
Serce podpowiada, że Caryńska Połonina już blisko
Ale płuca i nogi nie wierzą.
Dzikie maliny w kolorze biedronek
Dzięcioł widoczny pracowitym stukaniem
Spłoszone sarny w wąwozie
Zgodnie uczą mnie smaku wolności.
Wiersz pochodzi z tomiku „Moja Mantra” wyd. OW „STON2” Kielce 2010
Ten wiersz przypomina mi moje czasy studenckie kiedy wędrowaliśmy w studenckie wakacje po Caryńskiej Połoninie popijając wieczorami grzane wino z goździkami aby poprawić jego mało wyszukany bukiet.